Okeeeej... Tym razem coś innego, ale tak to jest, jak przed 3 sezonem człowiek postanawia nadrobić wreszcie sezon 2 + obejrzeć wszystkie odcinki od początku :)
Małe ostrzeżenie - wiem, że zdania na temat Rivetry są podzielone, bo ludzie albo ich kochają, albo nienawidzą, dlatego w razie czego (czytaj: opcja druga) polecam jednak nie czytać.
Generalnie dedykuję to wszystko tej tu osobie, ponieważ to ona w ogóle sprawiła, że polubiłam Petrę :) Poza tym pomogła mi dobrać muzykę, także jak lubicie słuchać czegoś podczas czytania, to klik.
No, to chyba tyle, następnym razem postaram się nie smęcić, jak coś. <3
• ○ • ○ •
Stado ptaków przecięło niebo, zabarwione na pomarańczowo od
zachodzącego słońca. Ludzie zebrani wzdłuż drogi prowadzącej do bramy
rozmawiali ze sobą półgłosem. W miarę
jak ulica zapełniała się powracającymi z misji żołnierzami, szepty zmieniały
się w rozmowy, a rozmowy w podniesione głosy.
- Nie uważasz, że jest ich mniej niż
rano?
- Szkoda gadać… O wiele mniej.
- Kolejna katastrofa.
Pozostała przy życiu grupa zwiadowców w ciszy maszerowała w
głąb miasta. Na ich twarzach widać było zmęczenie i ból – nie wiadomo czy
spowodowany odniesionymi obrażeniami czy może raczej świadomością, że nie
wszyscy mieli tyle szczęścia, by powrócić do domu.
- Dopiero co wyruszyli zadowoleni
rano, a już wracają z powrotem? Po co w ogóle opuszczali mury?
- Któż to może wiedzieć… Ale sądząc
po ich ponurych minach, zapewne nic nie osiągnęli, marnując jeszcze więcej
naszych podatków.
Słowa padające z ust przyglądających się im mieszkańców
raniły jeszcze bardziej, o ile to w ogóle było możliwe. Ich nienawistne i
pogardliwe spojrzenia sprawiały, że większość ocalałych wolała spuścić głowę,
zacisnąć usta i wbić wzrok w czubki swoich butów. Tylko nieliczni szli z
podniesioną głową, patrząc daleko przed siebie.
- Szanowny kapralu Levi! – zawołał
jeden z mężczyzn, zrównując się z nim krokiem. – Moja córka jest w pańskim
oddziale. Jestem ojcem Petry. Chciałem z panem zamienić słówko, zanim się z nią
zobaczę…
Levi Ackerman szedł w równym tempie, prowadząc swojego
wierzchowca. Wzrok utkwiony miał w odległym punkcie przed sobą. Wolną dłoń
machinalnie zacisnął w pięść. Pozornie niezainteresowany, słuchał jednak
uważnie.
- Przysłała mi list – kontynuował
mężczyzna, zupełnie niezrażony brakiem jakiejkolwiek reakcji ze strony
kapitana. – Wspomniała, że docenił pan jej umiejętności i pozwolił wstąpić do
swojego oddziału…
Głos mężczyzny brzmiał coraz ciszej. Zdawać by się mogło, że
w ogóle dochodzi gdzieś zza ściany. Po chwili Levi zgubił się w tym, co mówił
pan Ral, którego słowa nagle zaczęły zlewać się w jedno. Mimowolnie zatopił się
we własnych myślach.
Wszedł do pomieszczenia, które rzekomo miał wysprzątać Eren
Jaeger. Krytycznym wzrokiem omiótł wszystko – od podłogi, przez meble i okna,
aż do sufitu. Zacmokał z dezaprobatą i wyszedł z pomieszczenia. Nie omieszkał
przy tym trzasnąć drzwiami, a cichy zgrzyt metalu uświadomił mu, że żyrandol
nie był przymocowany tak dobrze jak powinien. Zszedł na dół, by przywołać
nowego członka oddziału do porządku. Dosłownie i w przenośni.
- …jest niski, drażliwy, brutalny i
nieprzystępny.
Zmarszczył czoło, słysząc żeński, lekko rozbawiony głos.
Petra? Zwolnił kroku. Nie zamierzał podsłuchiwać, tylko dać im odrobinę więcej
czasu na pogawędkę.
- Nie to mnie zaskoczyło – odpowiedział
jej, jak można było wywnioskować po głosie, Eren. – Po prostu jestem zdziwiony,
że tak bardzo słucha poleceń wydawanych przez przełożonych.
- Czyli uważałeś, że skoro jest tak
potężny i wpływowy, to nie pozwoli, by hamowały go formalności?
Levi prychnął cicho pod nosem. Hamowały? Od kiedy wykonywanie
swoich obowiązków jak należy to hamowanie się? Wszędzie musi być porządek.
- Tak. Spodziewałem się, że nikogo
nie będzie słuchał.
Bzdura.
- Nie znam szczegółów, ale całkiem
możliwe, że w przeszłości przypominał osobę z twojego opisu – ciągnęła Petra,
nieświadoma obecności swojego przełożonego tuż za ścianą. – Przed dołączeniem
do zwiadowców był sławnym przestępcą, działającym w podziemnym półświatku
stolicy.
Levi przystanął w miejscu. Od sali dzieliło go już tylko
kilka stopni. Wpatrzył się w cień, który rzucała Petra na kamienną posadzkę w
korytarzu. Skąd tyle o nim wiedziała? Albo raczej – co jeszcze wiedziała? Nie,
to nie to. To żadna tajemnica. Więc co takiego
- Dlaczego ktoś taki dołączył do
zwiadowców? – spytał skonsternowany Eren.
- A bo ja wiem? Nie jestem pewna, co
się wtedy wydarzyło, ale słyszałam, że dowódca Erwin zaciągnął go do
zwiadowców.
- Dowódca…?
Koniec. Pokonał kilka ostatnich stopni i zatrzymał się tuż za
niczego nieświadomą Petrą.
- Eren!
Oboje podskoczyli, zaskoczeni jego obecnością. Erenowi głos
lekko się zatrząsł, gdy niepewnie odpowiedział na zawołanie, a speszona Petra
wbiła wzrok w zupełnie inną stronę i zaczęła zamaszyście wywijać miotłą.
- Beznadziejna robota. Posprzątaj
wszystko od nowa – nakazał chłopakowi Levi. Poczekał, aż Jaeger opuści
pomieszczenie i ucichnął jego kroki, a potem odwrócił się w stronę Petry. – A z
tobą porozmawiam później. I przestań tak bezsensownie machać tą miotłą, bo
tylko kurz rozrzucasz dookoła.
- Tak jest – mruknęła Petra,
zwalniając ruchy.
Gdy Levi opuszczał pomieszczenie by skontrolować pracę
pozostałych, mógłby przysiąc, że policzki dziewczyny stały się przynajmniej dwa
razy bardziej zaróżowione, niż wcześniej.
Wieczorem wszyscy zebrali się w jednej sali, by omówić skutki
ostatniego ataku tytanów a także przyszłej ekspedycji. W pewnej chwili ktoś
zaczął dobijać się do drzwi. Levi zerknął na swoich podwładnych znad filiżanki.
Oluo odwrócił głowę, udając, że nie ma pojęcia o co chodzi kapitanowi. Petra natomiast
natychmiast wstała i podeszła, by otworzyć zaryglowane drzwi.
Do środka weszła Hanji Zoe i, przywitawszy się ze wszystkimi,
natychmiast dopadła Erena. Jej błyszczące oczy i rozmarzona mina nie
zwiastowały nic dobrego. Gdy tylko chwyciła go za rękę i z entuzjazmem zaczęła
opowiadać o ich współpracy, wszyscy pozostali wymienili znaczące spojrzenia.
Tylko niczego nie podejrzewający Jaeger wydawał się zainteresowany tym, co
mówiła Hanji, za co natychmiast skarcony został przez Oluo.
Pierwszy podniósł się Levi. To był wyraźny znak, że
posiedzenie dobiegło końca. Pozostali członkowie jego oddziału odetchnęli w
duszy z ulgą i również wstali, by czym prędzej opuścić pomieszczenie i zostawić
Erena na pastwę okularnicy.
- Kapitanie! – odezwała się Petra,
tuż po przekroczeniu progu. – Chciał pan o czymś ze mną porozmawiać –
przypomniała.
Levi zatrzymał się w pół kroku i spojrzał na nią przez ramię.
Milczał chwilę. Przeniósł wzrok na Oluo. Choć jego mina wyrażała jedynie
znudzenie, Levi wiedział, że dokładnie mu się przygląda. Eld szturchnął go
łokciem w bok i mruknął coś, robiąc przy tym karcącą minę. Potem Ackerman
zerknął jeszcze na Gunthera, który przyglądał im się jakby… podejrzliwie?
- Nie teraz, Petro. Muszę coś zrobić
– rzucił w końcu i ruszył przed siebie.
Usłyszał jeszcze czyjś śmiech i coś jakby uderzenie, a następnie
podniesiony głos Petry i cichnącą rozmowę. Potem wreszcie został sam z
otaczającą go ciszą.
W następnym czasie, niezrażona niczym Petra jeszcze kilkukrotnie
próbowała z nim porozmawiać, wyszukując różne okazje, żeby znaleźli się sam na
sam. Za każdym razem wyglądało to podobnie.
- Kapitanie, czy możemy wreszcie
porozmawiać?
- Jestem zajęty, Petro. Przyjdź do
mnie później.
- A kiedy będzie to później?
- Po prostu później.
Zaledwie dzień przed pięćdziesiątą siódmą wyprawą poza mury,
późnym wieczorem, Levi siedział przy stole usłanym różnymi papierami, w tym
ogromną mapą z zaznaczonym rozmieszczeniem poszczególnych jednostek pośrodku.
Pozostałe kartki rozłożone były w równych rzędach po obu stronach mapy.
Tymczasem przed drzwiami stała Petra. Od kilku chwil
wpatrywała się w drewnianą barierę, dzielącą ją od następnego pomieszczenia.
Przestąpiła z nogi na nogę kilka razy i westchnęła cicho. Podniosła rękę, by
zapukać.
- Nie śpisz?
Dziewczyna drgnęła gwałtownie i odwróciła się. Przed nią stał
Gunther, trzymając w rękach spory stos papierów.
- Po co ci to wszystko? -
odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Kapitan prosił – odrzekł
wymijająco. – Co tu robisz o tej porze?
- Nie ważne – mruknęła. – Otworzę ci
drzwi – zaproponowała i nim zdążył się odezwać, zapukała, a następnie
zamaszyście otworzyła drzwi. – Kapitanie? Przepraszamy za najście.
Weszła do środka i przytrzymała drzwi, tak by Gunther
swobodnie mógł wejść i odłożyć papiery na skraj stołu. Milczący dotąd Levi
zerknął najpierw na stos kartek, a potem na stojącą przed nim dwójkę.
- Nie przypominam sobie, żebym prosił
do tego aż dwie osoby – mruknął. – Myślałem, że tak proste zadanie jesteś w
stanie wykonać sam, Gunther… Nieważne. Wyrównaj to i jesteście wolni.
Ruchem ręki wskazał na stosik dokumentów, który
niebezpiecznie przechylił się na jedną stronę. Wyglądało to niesamowicie
nieestetycznie. W dodatku w każdej chwili kartki mogły zsunąć się na podłogę,
co tylko narobiłoby więcej bałaganu, a on swój cenny czas zmarnować musiałby na
układanie tego tak jak było.
- Tak jest – odparł Schultz,
wykonując polecenie.
Potem odwrócił się, by opuścić pomieszczenie. Mijając Petrę,
nachylił się do niej nieznacznie.
- Nie zrób nic głupiego, dobra? –
mruknął do niej cicho i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Dziewczyna spojrzała w tamtą stronę, na chwilę zastygając w
bezruchu. Czyżby Gunther wiedział o czymś, o czym w żadnym wypadku wiedzieć nie
powinien? W pomieszczeniu zapadła cisza. Levi na powrót zatopił się w swojej
robocie – na przemian studiując mapę i dokumenty. Co jakiś czas ciszę przerywał
odgłos rysika szurającego po papierze.
- Kapitanie… - zaczęła Petra, tracąc
nagle całą pewność siebie.
- Jeszcze tu jesteś? – mruknął Levi,
choć nic nie wskazywało na to, by w jakikolwiek sposób go to zdziwiło. Nawet na
chwilę nie przerwał kreślenia zaskakująco równych linii na mapie. – Jestem
zajęty.
- Wiem.
Podeszła do stołu i celowo przekręciła kilka kartek tak, żeby
leżały względem siebie krzywo.
- Próbujesz mnie wkurzyć? – spytał,
podnosząc wreszcie wzrok.
- Nie, zwrócić na siebie uwagę.
- Udało ci się. A teraz zrób z tym
porządek i zejdź mi z oczu.
- Nie – zaprotestowała Petra.
Oparła się dłońmi o blat stołu, przenosząc ciężar ciała na
ręce. Wpatrzyła się w siedzącego przed nią mężczyznę.
- Wyjdź. To rozkaz – powiedział
spokojnie, również patrząc jej w oczy.
- Nie – sprzeciwiła się po raz drugi.
– Mieliśmy porozmawiać, więc jestem.
- Ignorujesz polecenia przełożonego?
– spytał, po raz pierwszy wykazując cień zainteresowania jej osobą. Odchylił
się na krześle i założył nogę na nogę. – Widzę, że nie pozwalasz, by hamowały
cię formalności – rzucił, parafrazując jej słowa. – Zresztą, to już nieistotne.
Nie mam zamiaru z tobą o niczym dyskutować. Mam ważniejsze rzeczy do roboty.
To lekko zbiło z tropu Petrę. Wyprostowała się i opuściła
ręce wzdłuż tułowia. Więc słyszał tamtą rozmowę? To o to tyle hałasu? Rety,
mężczyźni są jak dzieci.
- Ignorujesz mnie – mruknęła w końcu cicho.
- Kapitanie.
- Co? – zdziwiła się.
- Ignorujesz mnie, kapitanie –
poprawił ją Levi. – Masz się do mnie zwracać per kapitanie – wyjaśnił
spokojnie, przymykając oczy.
Petra fuknęła cicho pod nosem i nadęła policzki, jednocześnie
krzyżując ramiona na piersi. Popatrzyła chwilę na siedzącego przed nią
mężczyznę, a potem przesunęła wzrokiem po pomieszczeniu. Wreszcie jej
spojrzenie padło na tkającego sieć pająka w kącie. Przez dłuższą chwilę szukała
odpowiednich słów. Skoro on nie chciał rozmawiać, to musiała wziąć sprawy w
swoje ręce.
- Dlaczego?
Drgnęła, zaskoczona tym nagłym pytaniem i ponownie na niego
spojrzała. Tym razem w ręce trzymał jeden z dokumentów przyniesionych przez
Gunthera. I choć jego wzrok przesuwał się po kolejnych linijkach tekstu, była
pewna, że wcale nie jest nim zainteresowany.
- Co? – mruknęła, splatając ręce i
spuszczając głowę. – To…
Levi westchnął, odkładając kartkę na stosik, po czym wstał i
okrążył stół. Zatrzymał się koło Petry, a ta spojrzała na niego ze zdziwieniem.
On natomiast utkwił wzrok w rozłożonych kartkach papieru i niespiesznie je
wyrównał.
- Wydawałaś się taka… - urwał, szukając
odpowiedniego słowa. – Dlaczego to wszystko tak cię interesuje? – spytał, bo
już wiedział co takiego dziwnego usłyszał wtedy w jej głosie.
- Lubię cię – powiedziała niespodziewanie
Petra. – Zawsze cię podziwiałam i…
- Lubię cię, kapitanie – poprawił ją
znów.
Zmieszana dziewczyna przełknęła ślinę. Serce waliło jej tak
mocno, że aż wyobraziła sobie, jak jego dźwięk odbija się echem w głębi
korytarza. Miała wrażenie, że zaraz spali się ze wstydu. Naprawdę tylko tyle
miał jej do powiedzenia? Nic nie obchodziło go to, co mówi, tylko że nie użyła
tego cholernego zwrotu?
- Jesteśmy sami – burknęła,
czerwieniąc się lekko. – Moglibyśmy darować sobie te formalności, kapitanie –
powiedziała, celowo akcentując ostatni wyraz.
Tymczasem Levi podniósł głowę znad dokumentów i przez chwilę
obserwował dziewczynę w milczeniu. Nie skomentował tej zaczepki tylko czekał,
aż stojąca przed nim dziewczyna powie coś więcej, ale z każdą chwilą milczenie
stawało się coraz bardziej drażniące.
- Petro, jeżeli…
- Nie – przerwała mu i cofnęła się o
krok. – W porządku, rozumiem.
Levi westchnął cicho i uniósł oczy do góry. Nie, chyba jednak
nie zrozumiała. To nie tak, że nie chciał, albo nie mógł darować sobie tych „formalności”,
jak to ujęła Petra. To znaczy nie mógł, ale z zupełnie innych przyczyn, niż
mogło jej się to wydawać.
Również przesunął się o krok, ale w jej stronę. Przyłożył
dłoń do jej policzka i pogładził go lekko. Zdziwiona Petra na chwilę zamarła w
bezruchu, wpatrując się w jego twarz rozszerzonymi oczami, a potem powoli
wypuściła powietrze z płuc. Przechyliła głowę w stronę jego ciepłej dłoni,
pozwalając na tę delikatną pieszczotę.
- Petro – powtórzył. – Jeżeli jest
coś, co mogę dla ciebie zrobić, to powiedz. Ale to o czym myślisz, nie ma
sensu. Takie rzeczy się tutaj nie dzieją i ty dobrze o tym wiesz. Idź, odpocznij
przed jutrem. Sama wkrótce zobaczysz, że mam rację.
Po plecach dziewczyny przebiegł nieprzyjemny, chłodny
dreszcz. Wyprostowała się i zmarszczyła czoło, spoglądając w ciemne oczy
mężczyzny. Zagryzła wargę, wahając się przez krótką chwilę.
- Ale przecież…
- Nie – przerwał jej natychmiast i
cofnął dłoń. – Porozmawiamy o tym kiedy indziej.
- Zawsze to powtarzasz – burknęła.
Nie skomentował tego. Tym razem nawet nie zwrócił jej uwagi
na zbytnie spoufalanie się z przełożonym. Po prostu milczał, wpatrując się w
nią pozornie obojętnie. W środku kłócił się ze sobą, zastanawiając się, czy nie
potraktował jej zbyt surowo. Czy przypadkiem nie okłamywał i jej, i siebie.
Petra niechętnie i z ociąganiem ruszyła w kierunku drzwi.
Położyła dłoń na klamce i odwróciła się jeszcze na chwilę.
- Właściwie… jest coś, co mógłbyś dla
mnie zrobić – powiedziała niepewnie.
- Tak?
- Uśmiechaj się trochę częściej – poprosiła
i wyszła, zostawiając go samego ze swoimi myślami.
- Jako jej ojciec uważam, że jest
jeszcze trochę za wcześnie, by wychodziła za mąż.
Levi Ackerman otrząsnął się z zamyślenia. Kątem oka zerknął
na idącego obok niego mężczyznę. Zgodnie z prośbą Petry spróbował uśmiechnąć
się do niego, ale nie potrafił. Wyszedł z tego okropny grymas, który zdziwił
rozmówcę, a jego samego wprawił w jeszcze większe zakłopotanie.
Jak miał mu
powiedzieć, że jego córka nigdy nie weźmie ślubu?
Ja tu wrócę, ale zajmuję sobie pierwsze miejsce do komentarza nad którym muszę się poważnie zastanowić xDD
OdpowiedzUsuńTadaima~!
UsuńGdybyś mieszkała bliżej… zatłukłabym cię za to xD Przecież wiesz jak bardzo kocham Rivetrę, a ty mi taki nóż w plecy! Taka jesteś… niesubordynacja, kurde xD
Gdy przeczytałam pierwszy akapit, to pomyślałam „no ona sobie chyba żartuje… rozgrzebuje moje wciąż nie zagojone rany…” nie wolno tak robić, Ahiru! NIE-WOL-NO! Będę ci spamić Żą za karę, dopóki nie uznasz, że nawet go lubisz. Sympatia do niego będzie wystarczająco okrutnym ciosem :P
A tak na poważnie, to ja bym to całkiem inaczej zrobiła, ale nie po to czytam inne twory, by się porównywać ^^ masz inną interpretację, która jak ustaliłyśmy, hejci mój ukochany ship :P (ech… jak mogłaś mi to zrobić, przyjaciółko *dramatyzm_made_on*) Podejrzewam, że gdybyś prowadziła to z perspektywy Levia, to wyszłoby ci to w zadowalający moje serduszko sposób xD Patrząc na to w osobie trzeciej to Levi wyszedł jako strasznie oziębła świnia xD a on nie lubi wieprzu :P nie jest żandarmem, by się obnosić swoją funkcją kapitana xD
Ale tego się nie czepiam, jak obejrzysz i potem przeczytasz Bez żalu, to zrozumiesz go trochę bardziej :>
Tyle ode mnie w sensie żali, teraz dostosuje się do twojej interpretavji *odchrząkuje, odrzuca na bok swoje shipowskie uczucia* dobra, jestem gotowa:
Nie mogę cię nie pochwalić za faktyczne trzymanie się kanonu i spisywanie dialogów wprost z anime <3 mi się mega podoba takie coś ze wstawkami własnego „co by było gdyby” dlatego jestem bardzo za opowiadaniem z Meru <3 <3 :D oczy mi się zaszkliły przypominając sobie, jak ojciec Petry rozmawiał z Leviem… balam się, że nawiążesz do sceny w esie, gdy zginęła, ale na całe szczęście, aż tak się nade mną nie pastwiłaś :P
W każdym razie tak, ja to po prostu nie mogę, nie śmiać się z pedantyzmu tego kurdupla :P biedny Eren, a zawsze się tak stara, aż do przesady – bo sama stwierdziłaś, że z niego boidupa xD (a taka ciekawostka, Isayama w wywiadzie potwierdził, że według Levia, Eren sprząta najlepiej xD) Po obejrzeniu Bez Żalu zobaczysz, że Levia nie powinno dziwić, że wszystkim jest niejako znane skąd on pochodzi i kim był, raczej nie robili z tego tabu ;)
Taki niezdecydowany ten Levi u ciebie! Chce rozmawiać, chce ale później, potem jednak nie chce xD chyba za dużo kurzu się nawąchał XDDD a Petra musiała się za nim uganiać :P nie twierdzę, że to do niej nie pasuje, ale kurcze, mamy takie odmienne wizje ich relacji, że się zastanawiam czy oglądałyśmy to samo anime :P
Gunther, to zaliczył wtopę, gdy wydało się, że Petra mu „pomagała” xD siedzenie nad dokumentami nie pasuje do kurdupla, on ma ważniejsze sprawy na głowie – wiesz, porządki ^^ Petra potrafi zwracać na siebie uwagę, nie ma co, ale to było mega ryzykowne. Jeszcze by jej kazał za karę wysprzątać stajnie czy coś ;) w ogóle, to nie wydaje mi się, żeby Petra sama z siebie zrezygnowałaby ze swojego HEICHOU, przecież to tak rozkosznie brzmiało z jej ust <3 pewnie dlatego Levi się wkurzył, że przestała go tytułować – aha, aha, to na pewno o to chodziło xD
Przed samą końcową rozmową, rozwaliło mnie, że Levi przerwał swoje skupienie, by poprawić ułożenie kartek – hahahahaha, tak bardzo on xD No, ale do rzeczy: po części rozumiem, że dał jej kosza, że nie chciał wplątywać się w kolejną bliższą relacje ze strachu przed jej utratą, jednak… nie, jestem na nie wobec sposobu w jaki potraktował swoją niedoszłą <3 słuchałaś? :)
Skończyłam, pewnie tu jeszcze wpadnę, bo coś mi obiecałaś :P
Czym się, weny!!! :*
Nie-sub-co? xDDD Nie znam takiego słowa!
UsuńPamiętaj, im więcej Żą, tym dalej mi do tego, by go polubić xDDDD
I nie, nikt tu nie hejci Twojego shipu. Już Ci tłumaczyłam, że tam się miało o wiele więcej wydarzyć, ale to on mi powiedział "Spadaj, oglądam mapę", no a co ja będę na siłę zmuszać zapracowanego człowieka... Eeeeech...
Ja myślałam, że czytelnikom nie trzeba wszystkiego tłumaczyć dosłownie .-. Jak widać - myliłam się! Następnym razem napiszę rozprawkę, żeby wyjaśnić, dlaczego np. Levi zachowywał się tak, a nie inaczej, dlaczego użył takiego a nie innego słowa itp. Ok?
Może i sprząta najlepiej, ale kanon jest kanon, a Levi opierdzielił go, bo coś mu nie pasowało xDDD
Tu się przyznaję bez bicia, że nie trafiłam + to miało mieć zupełnie inny wydźwięk, ale już nie wnikajmy xD Może to kiedyś poprawię :D
Nawąchał kurzu, o nieeeee xDDDD Dowaliłaś z tym xDDDDD
Spoko, oglądałyśmy to samo :D Mało tego - równocześnie xDDDD Wiedziałam, że Cię to rozwali, nie mogłam się powstrzymać <3 <3 <3 Dałam mu tę satysfakcję, a niech sobie chłopina poukłada karteczki, a co ;D
Nic nie wiem, co Ci niby obiecałam xD nie przyznaję się. Idę poprawić <3
EEEE... Kurde nie znam tego anime, a właściwie go nie oglądałem ale odniosłem wrażenie, że dane postacie są takie jak w anime. Ciężko mi się było połapać kto jest kim w sensie o co chodzi. Dałem jednak radę. Ciekawe. Nie powiem, że nie. Napiszę tylko tyle, że wyszło Ci to fajnie, bo naprawdę nie mam jak się do tego odnieść i ocenić coś więcej jak poprawność, ortografię itd ale, że ja tego nigdy nie robię to nie zrobię tego i tym razem. Zaplanowałem sobie obejrzenie tego anime więc je obejrzę i dopiero wtedy tu wrócę z czymś lepszym niż ten komentarz.
OdpowiedzUsuńTak więc czekaj cierpliwie i do zobacznia.
PS o co chodzi z ostatnim zdaniem??? Ja chcę wiedzieć. ;D
Nie znasz i przeczytałeś? :O Wow, szacun :D No chyba mniej więcej wyszło mi tak jak w oryginale (przynajmniej Soli twierdzi, że mniej więcej :D)...
UsuńJestem ciekawa, jak spojrzałbyś na tę partówkę gdybyś faktycznie poznał pierwowzór o.O
Generalnie początek i koniec jest żywcem spisany z anime - no i tu, żeby wyjaśnić Ci o co chodzi z ostatnim zdaniem, musiałabym walnąć spoiler. Dlatego walnę go na dole i jak nie chcesz, to nie patrz. ;)
No, w każdym razie - bardzo dziękuję za komentarz ;)
Petra zginęła podczas wyprawy, więc logiczne, że ślubu nie będzie.
Nie kumam w ogóle skąd ta para się wzięła. Kompletnie. Dla mnie to oni są tak wyssani z palca, że to głowa mała. Ale to mniejsza, taka złota myśl na marginesie... ja po prostu nie kumam XD
OdpowiedzUsuńW ogóle ta jej upartość to taki mały szok dla mnie. I tak się zaczęłam zastanawiać, czy do niej to pasuje? I oesu ta uwodzicielska aura, o matko! Co to się zadziało! I Levi taki inny! Ojej! Ja mam zupełnie inny obraz tej postaci XDDDDDDDDD LOLS, nieźle!
Końcówka gitesik! Podobała mi się!
Ogólnie tak, pisałam komentarz na bieżąco z czytaniem. Wiesz o co biega nie? Myśli czyste i bystre jak woda w klozecie XD
No i jeszcze... tekst pięknie wygląda i ogólnie to według mnie Twoja najlepsza partówka tutaj. Jakby ten fandom bardziej Ci podpasował po prostu :D Także brawo!
Pozderki!
P.S. Mam nadzieję, że tym razem mnie opacznie nie zrozumiesz (bo zaczynam się bać, że niedługo zaczniesz na mnie warczeć i unikać jak ognia XDDDD), więc dopiszę jeszcze, że mi się podobała! Nieco świeżości mi to wniosło :D Fajnie jest sięgnąć po coś innego ;3
Szczerze powiedziawszy ja też nie kumam xD Ale oglądałam tę serię drugi raz, tym razem z Soli i tak jakoś wyszło, że mnie do tego przekonała... No cóż, bywa :D
UsuńJa chyba zawsze trafiam z czymś nie tak, ale to pewnie dlatego, że mam jakieś niewykryte spaczenie i właśnie tak widzę te postacie :) Petra - sympatyczna, czasem trochę naiwna, dobra i emocjonalna, Levi - taki powierzchowny dupek, ale w tych 160 cm mieści się trochę dobra :) Tylko nie lubi go okazywać xD
Lubię pisać komentarze równo z czytaniem, choć nie zawsze mam możliwość, ale tak, kumam ;) Mi co prawda bardziej podoba się pierwsza partówka (NaruHina), ale ta też wysoko się plasuje :D Fandom mi pasuje od dawna, ale nie wszystko co dzieje się w mojej głowie nadaje się do upublicznienia, heloł x)
I nie, nie rozumiem Cię opacznie, widzę, że Ci się spodobało i wiem co Ci się nie podobało w innych partówkach. Ale, hej, czytasz to i wracasz, jeszcze nie wykręciłaś się z obserwowanych, więc biorę to za dobrą monetę ;)
Mnie ostatnio trochę nie było w blogosferze, także również mogłam, eeeeeee, zmylić taką ciszą :D Ale jak się ma sesję, obronę, a potem siedzi się w Bałtyku po 3 godziny przez 4 plażowania, to potem się tydzień choruje...
Dzięki za komentarz, również pozdrawiam :D
To wynika z tego Kochana, że się martwię ;) Chyba nie chcę, żebyś o mnie źle myślała :* No i mam w zwyczaju zawsze pisać i mówić to co myślę, także no XDDDD Kumasz bazę! XD
UsuńOgólnie, to jestem zdania, że zawsze jak coś przeczytam, lubię pozostawić po sobie komentarz. Przez to, że sama też przecież piszę, wiem jakie to dla autora ważne i miłe! A zauważyłam, że wiele osób nie robi tego bezinteresownie, co mnie smuci :(
Także możesz być pewna, że ja szybko nie ucieknę! Nawet Twoje ShikaTema jeszcze po kątach czytam i mam nadzieję, że skończę je niedługo! Także spodziewaj się mnie i tam, bo przybędę! ♥
To zdrowiej Kochana! Mi to przez ten miesiąc zawalony wszystkim dosłownie to teraz tak ciężko się zebrać :/ Masakra!
Trzymaj się!
Buzia! ♥
O, tego to ja się boję, bo tam to poleciałam w kulki totalnie :D Aha, i donoszę uprzejmie, że przez (dzięki?) Ciebie drugi szot SNK już jest w drodze. Ale taki raczej z przymrużeniem oka, powiedziałabym ;)
UsuńDzięki ♥ ♥ ♥
32 years old Administrative Assistant IV Elise Capes, hailing from Keswick enjoys watching movies like Body of War and Lapidary. Took a trip to Palmeral of Elche and drives a Supra. przeczytaj ten artykul
OdpowiedzUsuń